Maseczki Bielenda Carbo Detox

W końcu mamy upragniony, nie deszczowy weekend! Jakie macie plany na wieczór? Ja dopiero wróciłam z uczelni, dlatego chyba pozostanę przy lampce wina i fajnym filmie. Wracając do dzisiejszego wpisu, przychodzę do Was z recenzją kolejnych masek. Jakiś czas temu Bielenda wprowadziła nowe maseczki Carbo Detox do twarzy z aktywnym węglem, który głęboko oczyszcza nasza skórę. Produkt cieszy się już dużym zainteresowaniem do tego stopnia, że do dziś nie udało mi się tych produktów dorwać w żadnym sklepie stacjonarnym. 



Zawarty w maseczkach węgiel odgrywa tutaj dużą rolę - przyciąga i wchłania toksyny, nadmiar sebum oraz inne zanieczyszczenia z powierzchni oraz głębszych warstw skóry. Do tego oczyszcza pory i zapobiega powstawaniu nowych wyprysków. Jak możecie zauważyć na powyższym zdjęciu, do wyboru mamy 3 rodzaje maseczek, które wykorzystują od lewej czerwone winogrona, zieloną glinkę lub algi chlorella.


Każda maseczka jest przeznaczona do określonego rodzaju skóry. Zaczniemy od maseczki dla cery dojrzałej. Tutaj akurat trafiła ona w ręce mojej mamy :)  Bielenda zapewnia nas o poprawie stanu i kondycji skóry, czyli cienkiej, szarej, pozbawionej jędrności i blasku. Formuła oparta na aktywnym węglu detoksykuje, odświeża i odmładza skórę, a także wygładza i ujędrnia naskórek i oczywiście nawilża. Zawarte w niej czerwone winogrono wykazuje silne działanie antyrodnikowe. Czy wiecie, że w winogronach możemy znaleźć miedź, chrom i cynk - czyli pierwiastki, które wpływają na elastyczność skóry? Stosowanie każdej maseczki jest takie samo - należy nałożyć ją na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu omijając oczywiście okolice oczu i ust. Po upływie 10 minut zmywamy maskę letnią wodą. 


Kolejna maska z zieloną glinką jest przeznaczona dla cery mieszanej i tłustej. Działa ona przede wszystkim przeciwtrądzikowo i redukuje poziom sebum. Zawarta w niej glinka zielona ma za zadanie wchłaniać szkodliwe bakterie i toksyny z powierzchni skóry, oczyszczać i zamykać pory. 


Ostatnia maseczka z algi chlorella jest przeznaczona dla cery suchej i wrażliwej. Główny składnik, o którym nie miałam zielonego pojęcia aż do teraz! W mikroskopijnym organizmie alg chlorella zawarta jest energia biologiczna, ponad 70 substancji o wysokim znaczeniu dla organizmu człowieka, między innymi mikroelementy, białka, aminokwasy, kwasy tłuszczowe czy witaminy. Algi intensywnie nawilżają i odżywiają skórę oraz odnawiają komórki skóry. Jest to idealna maseczka dla mnie w okresie jesiennym czy zimowym, ponieważ moja twarz wtedy strasznie się wysusza dlatego przyda się jej taki zastrzyk odżywczy. 


Ogólnie podsumowując maseczki są one na prawdę warte uwagi. Po jednym opakowaniu skóra jest nawilżona i gładka w dotyku, ale nie oczyszczona w 100%, czy nawet w połowie z porów. Mówię i uprzedzam o tym ponieważ kilka dziewczyn miały właśnie takie odczucia. Wiadomo, każdy jakikolwiek produkt działa na każdego inaczej, więc w tym nie mam żadnych wątpliwości. U mnie wyglądało to tak, że po 2-3 opakowaniach maseczek, zauważyłam dużo mniej porów na twarzy i brak powstawania nowych. Po jednym opakowaniu mogę za to stwierdzić, że moja skóra była nawilżona i gładka w dotyku. Co do usuwania jej z twarzy łatwo nie jest :D Zmywam ją letnią wodą, ale nie do końca, pod koniec do pomocy biorę waciki. Maseczki możecie kupić za około 3zł, teoretycznie powinny być dostępne w każdych drogeriach, ale praktycznie nie spotkałam ich w żadnym sklepie stacjonarnym. Prędzej chyba znajdziecie ich w sklepach internetowych.

Miłego weekendu! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz