7th Heaven - maski

Lato to czas przemian, my kobiety także powinnyśmy o nich pomyśleć i troszkę zadbać o siebie. Po zimie zazwyczaj nasza cera, włosy czy ciało pozostawiają wiele do życzenia. Na szczęście z pomocą przychodzą nam różnego rodzaju maseczki! W tym tygodniu skusiłam się na maski od brytyjskiej marki 7th Heaven, która w ostatnim czasie zdobywa szturmem serca każdej dziewczyny! :) W ich asortymencie znajdziecie m.in. maseczki do twarzy, włosów lub stóp - do wyboru do koloru. Ja skusiłam się na produkt do twarzy, od lewej truskawka, owoce i minerały morza Martwego. W ciągu tygodnia zdążyłam przetestować dwie z nich, a dokładnie owocową i minerały morza Martwego. Na koniec zostawiłam sobie podobno najlepszą - czyli truskawkę! :) 




Przyznam szczerze, że marka ta była mi do niedawna nieznana. Dowiedziałam się o niej z mediów społecznościowych i od razu skusiłam do zakupu. Na pierwszy ogień zdecydowałam się na głęboko oczyszczającą maskę z minerałami morza Martwego :)



Zawarte w niej minerały morza Martwego usuwają zanieczyszczenia i odblokowują pory. Jest przeznaczona do skóry mieszanej oraz tłustej. Ma lekko niebieskie zabarwienie, ale zasycha na biało. Zapachem przypomina mi łazienkowe odświeżacze, zapach dziwny ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Po 15 minutach należy zmyć maseczkę i osuszyć twarz. Zmywanie przebiega dość szybko i bez żadnych problemów, ponieważ maseczka nie zastyga w całości. Testowałam ją razem z moją mamą i tak jak u mnie nic się nie działo, tak moją mamę troszkę zaczęła drażnić w oczy ( uprzedzam docinki, tak ominęłyśmy okolicę oczu! :D ) Podsumowując po zastosowaniu obie byłyśmy zadowolone, skóra została nawilżona oraz gładka w dotyku. Opakowanie 20g spokojnie starczy na 3 użycia.

Za to dziś przetestowałam kolejną maseczkę z serii 7th Heaven a mianowicie owocową! :) 



Przeznaczona do każdego rodzaju skóry. Jest to mieszanka owoców granatu, passiflory, malin, winogron, żurawiny oraz przeciwutleniaczy. Ma lekkie, różowe zabarwienie w postaci żelu. Po 20 -25 minutach należy delikatnie zdjąć maskę z twarzy. I tu szczerzę radzę poczekać do końca, bo niestety jeśli gdzieś będzie jeszcze wilgotna to się nie oderwie od skóry, a zmyć ją wodą jest troszkę ciężko. W przypadku tej maski efekt był zdecydowanie mocniejszy, skóra była miękka w dotyku, oraz mocno oczyszczona.

O masce truskawkowej na dzień dzisiejszy mogę wam powiedzieć tylko tyle, że jest przeznaczona do skóry suchej, która potrzebuje nawilżenia. Pewnie na dniach skorzystam z niej i dam Wam moją ocenę na moim instagramie KLIK lub snapchacie ( nick kamiszypi ).



Jeżeli jesteście ciekawi produktów firmy 7th Heaven i chcecie je przetestować to szukajcie ich w drogerii Hebe. A już na dniach mam dla Was konkurs, do wygrania 2 maseczki tej firmy! :) Śledźcie mnie uważnie.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam maseczki 7th Heaven i mam je u siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też, chyba najbardziej przypadła mi do gustu owocowa - peel off :)

    OdpowiedzUsuń